Provided to YouTube by DistroKidTo nie ja · Krzysztof SołtysińskiPOMIMO℗ vis-a-visReleased on: 2021-11-01Auto-generated by YouTube. Na tej stronie sprawdzisz co w slangu oznacza słowo to.Wszystkie definicje i objaśnienia w słowniku Slang.pl (wliczając w to "To nie ja to moja Schauma") powstały w oparciu o wiedzę i analizy naszej redakcji, co oznacza, że możesz być pewny ich poprawności! This was Poland's first-ever Eurovision entry with To nie ja! by Edyta Górniak. Originally Poland almost disqualified for singing in English - that was again ,To nisam ja, to je moja Schauma. Skroz drugačija škola: Nastava je kao na faksu, a izborni predmeti su – jedrenje i skijanje Kiedy miałem 5 lat, moja mama zawsze mówiła mi, że szczęście jest kluczem do prawdziwego życia. Gdy poszedłem do szkoły, spytali mnie kim chce być gdy dorosne. Odpowiedziałem, że chcę "być szczęśliwy". Powiedzieli mi, że nie zrozumiałem pytania. Ja im powiedziałem, że nie rozumieją życia. ~ John Lennon Dịch Vụ Hỗ Trợ Vay Tiền Nhanh 1s. Arctic Monkeys - Crying lightning. A ja się bałam, że jak zbierze się ich blisko dwudziestka, to mi praca zacznie tak ciążyć, że rzeczywiście sięgnę po grześkowego iPoda i zacznę zarzynać na dachu ‘Sa-sa-sa-samertajm sadnes’, choć lato dopiero za niecałe dwa miesiące. Tylko jakie problemy mogła sprawiać ta cudowna grupka wyjców, która zebrała się przy środkowych stolikach stołówki i przy akompaniamencie sztućców, naczyń i tacek, improwizowała ‘Jolkę’? I to na głosy! A zaczęło się od tego, że Kłos przyniósł krzyżówkę, a Winar to zobaczył i zaczął intonować: - Jolka, Jolka, pamiętasz… I podczas gdy blisko dwunastka z nich piała do jarzeniówek, że gnali przez noc, ja w swoim ulubionym kącie wypełniałam papierkową robotę. Co jakiś czas spoglądałam w ich stronę i, kurczę, fajni są. Tacy normalni. Z nieba spadły kluczyki samochodowe, które wpadły prosto w moje ręce. Kto mówił, że modlitwa nie popłaca? Od pierwszego dnia w Spale błagałam o jakąś możliwość ucieczki. - Nie, głupia. Na dworzec. Mamy braki w kadrze! I odszedł. Niestety, ale w moich wyobrażeniach Wielki Pan nie nosił czerwonego dresu z Adidasa, czarnych Asicsów i nie miał twarzy Andrzeja. No i byłoby okej, gdyby nie kilka faktów. Po pierwsze: nie wiem, gdzie jest dworzec. Po drugie: nie wiem, po kogo mam jechać. Po trzecie: jest burza. A po czwarte: jestem beznadziejnym kierowcą. Dodałabym, jeszcze ‘po piąte’, ale wyrósł nade mną Piotrek i uśmiechnął się. Słowo daję, zaświeciło słońce. - Szczerze mówiąc, to nie wiem. - Ale ja wiem. Jedziesz po Bartka. - Chcesz… Chcesz pojechać ze mną? - Oj, nie. Mam zaklepany masaż u Łysego. Ale mogę dać ci parasol! I podał mi fioletową parasolkę w panterkę, którą chyba capnął dziewczynie. Zasalutował i wyszedł ze stołówki, zostawiając mnie kompletnie skołowaną, bez żółtego pojęcia co robić. Jest późno, jest ciemno, na drodze nic nie widać. No i obiecałam Kubie, że dzisiaj pójdę spać wcześniej. Spojrzałam w kierunku, w którym przed momentem zniknął Piotr i westchnęłam. A potem całe pomieszczenie rozjaśniło się od błyskawicy, gdy Gregor zapiał ponad tłumem, że zemigrował. Także ten. Jadę. Z nosem przylepionym do przedniej szyby, zaparowanymi okularami, bo ze stresu było mi gorąco i wycieraczkami działającymi na pełnych obrotach. Zaufałam nawigacji, bo jak się okazało, andrzejowa Honda taką posiada i wyjechałam na główną drogę. To mi się nie uśmiechało. Ba! To mi się bardzo nie uśmiechało! Ale w końcu obiecałam Kubie (strasznie dużo obietnic mu ostatnio składam), że się nie dam Andrzejowi i pokażę mu, że jak będzie trzeba, to wejdę na K2 i zaśpiewam coś z repertuaru Krawczyka. Okej, gdzie jest dworzec? Jak on w ogóle wygląda? Znaczy, byłam już na nim, ale gdy jechałam stamtąd do Ośrodka, było równie ciemno, co teraz. Zapytałabym kogoś, ale tak się składa, że jest po dwudziestej pierwszej, a na dworze szaleje burza. Czy ten Kurek, bo imię ‘Bartek’ w Spale pasowało mi tylko do tego nazwiska, nie mógł przyjechać w dzień? Albo jutro? A on w ogóle musiał przyjeżdżać? - Zajebiście. A Kurka też znajdziesz? Jak się okazało, koło Ostródy jest wioska Kurki. Aha. No dobra, wpadłam na ten dworzec. Cała mokra, zdyszana i zmachana rozejrzałam się po budynku, a tam pusto. Puste kasy, pusta poczekalnia, puste wszystko. Tylko gołębie. Podejrzewam, że dojrzałabym tu ponad dwumetrowego faceta, ale tam nie było nawet karła. No ja się zapłaczę. Zrobiłam dziesięć kółek wokół hali dworca i miałam trzystuprocentową pewność, że KURKA TU NIE MA, więc wyszłam. Parasol od Piotrka leżał gdzieś pod fotelem, po tym jak wleciał tam gdy zbyt gwałtownie zahamowałam na skrzyżowaniu, więc zaczęłam przedzierać się przez ten deszcz w samej bluzie. Co by nie było, że źle sprawdzałam, to jeszcze przeczyściłam perony na zewnątrz, ale wątpię by był tak głupi i czekał z walizami w tej ulewie. Nie ma. Jest mi zimno, mokro i śpiąco, wracam do Ośrodka. Cóż za intuicja, skoro gdy tylko wsiadłam do auta, to zaczął dzwonić mój telefon. Spojrzałam na wyświetlacz. Obcy numer, ale głos trochę rozpoznawałam. - Och, wybacz, pomyliłam cię z kuzynką. Słuchaj, powiedz Andrzejowi, że jego tu nie ma. - Przeczesałam każdy kąt i każdy śmietnik i… Coś ty powiedział? - Bo wiesz… Bartek wziął taksówkę. Już mi ten deszcz jest obojętny. Już mi wszystko jest obojętne. Zaparkowałam, stłukłam przy tym przednie światło, ale to też jest mi obojętne. Ruszyłam do hotelu i już z daleka ujrzałam podrywającego się z kanapy na mój widok Piotra, a za nim tego drugiego, co to sobie pojechał. Zła? Ja jestem wściekła! Prawie wyrżnęłam orła na śliskiej podłodze, gdy weszłam do holu, ale w ostatniej chwili ktoś złapał mnie za ramię. I okazało się, że to był Kuba. Wyrwałam się mu i nie mając na sobie suchej nitki ruszyłam w ich stronę. - Taksówka, tak?! Taksówka?! – Wrzasnęłam, aż mi się uszy odetkały od tego burzowego ciśnienia. - A teraz patrz i siedź cicho – usłyszałam mruknięcie Piotra, który po sekundzie wyszedł przed szereg. – Wróciłaś do mnie! Cała i zdrowa! Rozłożył ramiona i nim zdążyłam powiedzieć „alabaster”, już mnie obejmował. - A ja się tak martwiłem! - Piotr, jedno słowo: spierdalaj. - Deszcz padał, a ona pojechała! Po mojego przyjaciela! Pokonała wszystkie swoje słabości i przeciwności pogodowe i zrobiła to, choć narażała swoje życie! Potem zaczął cytować Apokalipsę, tuląc do swojego barku moją mokrą głowę. Przez pięć długich minut, w których Nowakowski kołysał nami na boki, próbowałam wydostać się z jego ramion na wszelkie różne sposoby. Tyle, że ja kopałam, drapałam, wrzeszczałam wciśnięta w jego koszulkę, a on nic. - Nie będzie już odtąd śmierci ani żadnego smutku, ani narzekań, ani utrapienia! - Pit, ona chyba się dusi… No to Pit mnie puścił, a ja wzięłam głęboki wdech jakbym właśnie wypłynęła z dna jeziora na powierzchnię. Dobra, mały punkt dla Kurka za reakcję. - Czy ty czujesz się już udobruchana, czy mam cię jeszcze pocałować? – Zapytał ze słodką grzecznością Nowakowski, trzymając mnie za ramiona. W normalnej sytuacji szarpnęłabym go za koszulkę i zacałowała na śmierć, bo tak cholernie działał na mnie z tym swoim wrodzonym urokiem osobistym, ale to musieliśmy odłożyć na później. Jak już zabiję Kurka, przypomnę mu o tej propozycji. - Piotr, odsuń się. - Nie, bo ty mu krzywdę zrobisz. - Zrobię, i to wielką! Żeby nie było, mam metr osiemdziesiąt pięć wzrostu. Może mi do Piotra daleko, ale i tak wystarczyło mi tylko stanąć na palcach, by wyjrzeć poza jego ramię i ujrzeć zdziwionego Kurka. Posłałam mu mordercze spojrzenie, na co otworzył usta, ale przerwał mu Nowakowski. - Nie zrobisz! - Zrobię! - Jak mu zrobisz bubę, to będzie jęczał całą noc, a ja nie będę mógł spać! Boję się, że gdy Kurek będzie już martwy, a Piotrek i ja uczcimy to seksem w schowku na miotły, to oskarżą mnie o pedofilię. - To przygarnę cię do siebie. A teraz odsuń swój cichy tyłek i… - Pit, czy to jest ten koleś, który niby miał po mnie wyjechać? Zastygłam w ruchu, mając nad głową pachę Piotra, który trzymał mnie za łydkę. Uniosłam wzrok i spojrzałam na Kurka. Minę miał jakby właśnie dostał ode mnie w kolano, czego jeszcze niestety nie zdążyłam uczynić. - Jaki koleś? – pierwszy odezwał się Piotrek. – Pola, czy ty jesteś kolesiem? - Ja zdecydowanie nie jestem kolesiem. - Widzisz, Kuraś, ona nie jest kolesiem. Oboje pokręciliśmy głowami, prostując się i stając do Kurka przodem. Jakaś myśl ewidentnie krążyła mu pod sufitem, bo stał jak wrośnięty w ziemię z wyciągniętą w moją stronę ręką i przeskakiwał wzrokiem z Piotrka na mnie i z powrotem. - Co jest, do cholery? – mruknął. Jako, że pytanie nie zostało bezpośrednio skierowane do kogokolwiek, odpowiedziałam ja. Bo ja zawsze odpowiadam na wszystko wszystkim i ostatnie słowo należy do mnie. - Ja ci powiem co. Przejechałam kawał drogi w cholernej burzy, żeby zabrać twój wyrośnięty tyłek prosto na zgrupowanie, a ty po prostu stoisz sobie tutaj suchy i czysty. A co gorsza, nie ogarniasz, co się dzieje, no kompletnie. Jak ci mówią, że ktoś po ciebie wyjechał, to wyjechał, a ty masz stać grzecznie i czekać, póki ten ktoś nie przyjedzie i w drodze powrotnej nie roztrzaska samochodu. Już wiesz co. – A brzmiało to nad wyraz spokojnie. Podziękowania dla Piotrka. - Tak, to wyjaśnia wiele – odparł głucho Kurek i cofnął głowę, jakby właśnie dostał tymi słowami w twarz. Sekunda ciszy i w kurkowej głowie zaczęły pracować kurkowe trybiki. - Chwila, moment, to ty jesteś tym nowym kierownikiem? Popatrzyłam bezsilnie na Piotra, który jednym spojrzeniem poprosił mnie o litość dla swojego przyjaciela. Ale ja już byłam zbyt zmęczona, przemoczona i zmarznięta, by choćby drgnąć małym palcem. Westchnęłam głęboko, garbiąc się przy tym i prawie z przymkniętymi oczami ruszyłam wolnym krokiem w stronę wind. - Znowu coś spaliłem, no nie? – Usłyszałam za plecami ciche pytanie Kurka do Piotrka w momencie, gdy nadjechał dźwig. - Jak nie obiad, to opinia u dziewczyny. - Ani się nie najesz, ani nie poruchasz! - Jestem przekonany, że to skrót od Apolonia. - A ja jestem przekonana, że moje imię to Pola. Gdy jestem przeziębiona staję się strasznie nerwowa. Ale zauważyłam, że staję się nerwowa również wtedy, gdy w pobliżu pojawia się Zibi Bartman. No to wyobraźcie sobie jak wysoki jest mój poziom nerwicy, kiedy stoję z zapchanym nosem i próbuję znieść bezsensowną gadaninę niejakiego ZB9. Tak, oglądałam Igłą Szyte. - Ale czy na pewno? Bo moja babcia ma na imię Apolonia, a wszyscy wołają na nią Pola. Postawiłam kropkę na końcu zdania w raporcie finansowym, aż w kartce powstała mała dziurka. Wzięłam przez usta głęboki oddech i spojrzałam na tę okropną twarz, na której błądził jeszcze okropniejszy uśmieszek. - Nie zwracaj na niego uwagi, specjalnie się droczy – mruknął gdzieś z boku Michał Kubiak, nawet nie odrywając wzroku od jakiejś ulotki, którą zgarnął z kontuaru recepcji. Twierdząc, że raczej wie co mówi, posłałam jego koledze krótkie spojrzenie i wróciłam do swojej pracy, co jakiś czas ocierając cieknący nos chusteczką. Takie tam skutki uboczne biegania po deszczu w cienkim dresie. - No ale poważnie, Pola? – Spytał Zbigniew z idiotycznym akcentem. – Pola. Z niczym to imię mi się nie kojarzy. A ty wyglądasz jak pasikonik. Boże, nie wiem gdzie ten człowiek znalazł takie porównanie, ale wiem, że bardzo mnie ono załamało w kwestii wiary w jego inteligencję. Liczyłam, że po Zatorskim, który, niby niechcący, wczepił lizaka we włosy Kłosa skończą się wszelkie niespodzianki, ale najwyraźniej zabawa miała się rozpocząć wraz z przyjazdem Zbigniewa Bartmana. W akcie rezygnacji zacisnęłam opuchnięte powieki, spod których spłynęło mi kilka łez. Pięknie. - Jezu, ale hej, nie płacz! Ja tylko żartowałem! Dla mnie możesz być nawet Roman, a Pola to ładne imię! Boże, Misiek, pomóż. Co się robiło jak kobiety zaczynały płakać na twój widok? - Nie płaczę, baranie, mam katar! – wrzasnęłam, gdy wyciągnął w moją stronę swoje długie ręce, a usta uformował w dzióbek. Udało mi się go zatrzymać na odległości mojego wyprostowanego ramienia, odpychając jego twarz dłonią. – Nie kontroluję tego co i gdzie mi wycieka. - Zafaszyłem – wyseplenił gdzieś pod moją ręką, którą zabrałam natychmiastowo, gdy tylko poczułam na niej jego mokry język. Zbyszek mlasnął dwukrotnie i się skrzywił. – Jadłaś czosnek? - Jest bardzo dobry na przeziębienie i… Zbigniew Bartman spojrzał na Michała Kubiaka, a Michał Kubiak spojrzał na Zbigniewa Bartmana. A potem obaj przenieśli wzrok na mnie i roześmiali się tak ładnie i czysto, aż mi się lewa dziurka w nosie odetkała z wrażenia i jednocześnie stwierdzili „PRAWDA”. - Idźcie już do siebie – stęknęłam i podałam im dwa klucze. – I pamiętajcie o wieczornym basenie. - A ty pij dużo herbaty malinowej i ubieraj się ciepło, okej? – rzucił przez ramię Zbyszek, stojąc już przed windą. - No to na razie, Pasikoniku. Pomachali i zniknęli w windach. A potem do holu wpadł Gregor. __________________ No, zjazd rodzinny już się skończył. Są Kurki, są Zbysie, są Miśki, teraz można się bawić. Spodek odleciał, lecz mym skromnym zdaniem rok temu było o niebo lepiej. Poczułam się bardzo skrzywdzona brakiem Pieśni o Małym Rycerzu. I gdzie Lady Pank? To tak jakby Rezende nie wyrwał sobie słuchawki podczas meczu z nami. :c Aaaanyway, co u Was? Dziś analiza trochę krótka (tak jakby inne były długie...). Postaram się, aby w przyszłości były dłuższe, ale w tym tygodniu nie miałam czasu ani weny na analizowanie. Ciąg dalszy przygód Belli Cierpiącej i Ed Wara. Fantastyczne wykrzykniki mnożą się jak króliki na wiosnę, absurd goni absurd, a główna bohaterka nawet nie próbuje skrywać swojej marysuistycznej natury. Analizują Rama Lama i Hattress.(opowiada Bella)Dobra, mnie już się nie chce tego komentować...Podniosłam się i skierowałam w stronę lustra wiszącego na ścianie. Niesamowite! Lustro wisi na ścianie, to naprawdę niesamowite!Jak się mieszka w pokoju bez okien i klamek, to nawet lustro wydaje się potem niesamowite...Moje stopy poruszają się tak płynnie i elegancko!Niczym stopy żaby taplającej się w bajorku!Nie słychać nawet moich kroków! Spojrzałam w taflę. Czy to ja? Moje włosy stały się bardziej puszyste,To nie ja, to moja schauma? Mary Sue jest zajedwabista sama z siebie, odwiecznym prawem blogaskowej natury!czekoladowe tęczówki sprawiają wrażenie bardzo mądre tęczówki. Ale to tylko takie tęczówki. Jeszcze do tego te rysy twarzy! Po prostu idealne! Mam szpiczaste uszy! Na twarzy? No to musi ciekawie wyglądać...Jeju... Co się ze mną stało?Już mówiłam: zreinkarnowałaś się. Niestety nie wiem, jakie stworzenie może mieć spiczaste uszy na usłyszałam kroki stawiane lekko i z można usłyszeć, że kroki były stawiane z gracją?Bo ten osobnik tupał jak bardzo lekkie i zwiewne na pewno do jednego wampira i dwóch wampirzyc. A wiem to z...? Książki telefonicznej?Drzwi się otworzyły, a światło zapaliła pierwsza osoba, która tu weszła. To musiało być jakiś czas temu. Od tamtej pory owo zapalone światło przechowywano w gablotce i opowiadano legendy się nią być dziewczyna nie mająca więcej niż 18 lat. Kolejna informacja z książki telefonicznej dość dziwnie, ale nadal pięknie. Różnokolorowe włosy sięgające do połowy szyi sterczą we wszystkie strony, zaś złote oczy wskazują na to, że jest wegetarianinem. Zapamiętajmy: soja barwi tęczówki na złoto. Chcesz mieć złote oczy? Rzuć jej twarzy maluje się przyjazny uśmiech, a ubrana w ciemnobrązową sukienkę i wysokie kozaki robi wrażenie miłej bez tej sukienki i kozaków już by nie była taka ciekawi ta chochlica. Samica chochoła? Alice... Tak jest do niej podobna! Teraz poczułam ukucie w serce, które... O Boże! Moje serce nie bije! Skoro jest ukute (pewnie z żelaza), no to co się dane mi jednak było długo się nad tym zastanawiać, bo przez próg przeszedł przystojny mężczyznaNo bo co jest ważniejsze: niebijące serce czy przystojniak? Oczywiście, że przystojniak!No błagam cię – kij z atakiem serca, Tró Loff na horyzoncie!mniej więcej w wieku 35 lat ze złotymi oczami i krótko przyciętymi, czarnymi oczamiTo on miał dwie pary oczu: jedne złote, a drugie czarne i na dodatek krótko przycięte?!Miał gałki oczne wycięte w kształt gwiazdek i serduszek. Soczewki kontaktowe są już bardzo to na nim skupiłam swoją uwagę. Łi-u łi-u! Wybranek Serca alert! Nie uśmiechał się, a jego mina jest strasznie poważna, taka dyplomatyczna. Dyplomatyczna to może być misja. Trudno mi jest sobie wyobrazić dyplomatyczny wyraz kobieto, CZASY! Ubrany schludnie w jasne jeansy i białą koszulę z dziwnie wywiniętym czym? Może jeżykiem o imieniu kołn?Koł-nie-jeżykiem. Czyli to wyglądało jak jeżyk, ale to nie był jeżyk, tylko koł. A koł to pewnie duży kołek – w sam raz na wiem czemu, ale przypomina mi się Claris... Kolejne ukucie i fala bólu. Co tym razem jej wykuli? Wątrobę? Za to teraz będzie mieć żelazne weszła kobieta. Aż dech w piersi zapiera! Na pewno jest piękniejsza od Rossalie (kolejne ukucie), Obok stoi potwór kłujek i ją póki nie tak piękna jak ja - ta NOWA JA, ale mimo to jej uroda jest powalająca!Powalająca!!!No czy ktoś może być piękniejszy niż Mary Sue? Nie może mieć więcej niż 30 lat!30 lat!!!Ubrana w długą, zwiewną, zieloną sukienkę i ciemne baleriny z nieśmiałym uśmiechem na twarzyBaleriny z nieśmiałym uśmiechem. Nowa moda?Mnie tam przeraża fakt, że te baleriny mają twarz...wygląda powalająco!Powalająco!!! Serio, to jest już nudne, wykrzyknik to nie zabawka, powiedzcie jej coś...Inwazja fantastycznych wykrzykników! Długie, blond włosy jakby spływają po plecach,a miodne oczy mają w sobie tyle ciepłaZnowu słoneczne oczy? Znowu miodne. To opko pisał Kubuś czułości. Esme... Kolejne ukucie w to ukucie, co to jest?Kuźnia w sercu – jest to jakiś pomysł na zauważyłam, że każdy z nich ma oddzielny zapach. Oddzielny zapach to jest coś. Pewnie wśród jej znajomych wszystko zlewało się w jednolity pachnie trochę cytrusowo, mężczyzna jak kora drzewa, a kobieta niczym wodne piekła ciasto cytrynowe, tamten łaził po drzewach, tamta kąpała się w bajorku z mnie zastanawiała ta opkowa umiejętność bezbłędnego rozpoznawania, czym pachnie dana osoba. Ja jakoś nigdy nie zauważyłam, żeby ktoś pachniał persymoną czy różą chińską, natomiast w opkach bohaterki rozpoznają wonie nawet tych roślin, które nie pachną. Zapanowała nieprzyjemna cisza raniąca bębenki. Waliła w nie tak zapamiętale, że porobiły się może z kilka sekund. Przerwał ją głosik przypominający świergot ptaka:-Jestem Emi West, a to moi przyszywani rodzice - Dajana i Matt Westowie. Jesteśmy wampirami, ale nie żywimy się ludzką krwią,Więc nie jesteście wampirami, tylko sparklącymi Meyer, ja bardzo panią przepraszam, ale pani zasługuje na rwanie końmi. Dawnymi czasy, jeszcze przed publikacją „Śmieszchu”, wampir w literaturze był DEFINIOWANY przez to, że pił ludzką krew. Co to się teraz wyprawia...na co wskazuje kolor naszych tego tonu jestem pewna, że nie kłamie, zresztą kłamca przybrałby trochę inną postawę i inaczej na mnie spoglądał, jakby z boku (Skąd ja to wiem?), Pewnie też z książki telefonicznej. Ja cierpię dolę...dlatego powiedziałam:-Miło mi. Jestem Bella to mój głos?! Niemożliwe! Jest taki dźwięczny i piękny! Jakbym nie mówiła, tylko śpiewała! Te wykrzykniki będą mi się śnić po tej chwili zrobiłam coś, co mnie samą zaskoczyło. Ukłoniłam się nisko - z gracją, której na pewno mogłaby mi zazdrościć nie jedna akrobatka. Nie jedna, a dwie. Mężczyzna odetchnął z ulgą, a kobieta uśmiechnęła się śmielej, zaś Emi nie zmieniła wyrazu twarzy. Spytałam:-O co tu chodzi?Czując wielką potrzebęPo prostu spytaj, gdzie jest WC.(coś mną kierowało) (pewnie operator dźwigu) dodałam:-Oczywiście... Nie chcę was urazić, ale chciałabym jestem pod wrażeniem tego głosu - MOJEGO nie twój głos - to dubbing Chochlica uśmiechnęła się jeszcze szerzeji zaczęła tłumaczyć:-Dajana potrafi wyczuwać, gdy ktoś przechodzi przemianę nie ważne w jakie ktoś przechodzi przemianę z zastosowaniem procesów gnilnych to rzeczywiście da się nas to, że człowiek przeobraża się w elfa!Takiego czegoś jeszcze nigdy nie było!Półelfy miały wybór, czy chcą żyć jako ludzie, czy jako elfy. Moim zdaniem to się liczy. Elfy zawsze rodziły się już jako elfy! Ponad tydzień szukaliśmy twojego grobu, a gdy nam się to na reszcie udało, wykopaliśmy trumnę i wyjęliśmy twoje ciało po czym wszystko uporządkowaliśmy, tak, jakby nas tam nie było. ...A potem zakopaliśmy cię na dawnym cmentarzysku Indian i wróciłaś może nieco narcystyczna i marysójkowata, ale...Po co ci ten skalpel?!Przemianę przechodziłaś przez trzy miesiące i trzy dni, trzy godziny i trzy sekundy. Teraz jesteś elfem. Myślisz, rozumujesz, poruszasz się, ładniej wyglądasz, jesteś także szybsza i silniejsza niż kilku nowo narodzonych to Mary Sue, czego moglibyśmy się Argh. Przestaniesz mi profanować elfy, ty tFFUrczyni, ty?!Mamy do ciebie prośbę. Chcielibyśmy prosić cię o pomoc. Świeci słońce. To słońce ze swoją armią chce wybić wszystkie wampiry, a później ludzi, aby nastała nowa era. Chcielibyśmy, żebyś się dołączyła do naszej nam zgromadzić zapasy żywności, a potem razem będziemy ukrywać się w kanałach. Super, nie?Jeżeli ta Laura chce wybijać wampiry i ludzi, to elfka powinna być bezpieczna, huh?u Cullenów[opisuję odkąd Edward wrócił z wyprawy na grób Belli]Ty piszesz opowiadanie czy sztukę teatralną? Belli był pewnie w dziewiczej puszczy amazońskiej, skoro musieli organizować całą cisza panowała w domu przy jednym z lasów Alaski. Miedzianowłosy przeszedł próg będzie następne? Jaskrawofioletowowżółtekropkiwłosy? Siedziała tam cała rodzina. Wszyscy posłali mu blade, pocieszające uśmiechy... mam wrażenie. że autorka losowo dobiera bo to się dzieje na Alasce, usta z im zimna zsiniały... Nie czytał ich myśli. Nie chciał. Co mu by to dało, gdyby słuchał jak mu współczują? Nie chciał litości...Jasper próbował jak mógł pozbyć się tej smutnej atmosfery, ale mu to nie wychodziło. Tak, nie-Mary Sójki mają rasistowskie kawały, skakał nago dookoła stołu i rzucił w Edwarda tortem, ale jakoś nikt nie chciał się nie mógł już tego dłużej znieść i udał się na spacer po lesie, a za nim pobiegła Alice. Edward bardzo szybko spacerował, albo Alice bardzo wolno biegałaRossalie w jednej chwili zerwała się z miejsca i szybko udała się do swojego pokoju. Emett udał się za nią. Jasper udał się wyszedł na taras popatrzeć w gwiazdy, a Clarise przytulił pogrążoną w szlochu Esme.(opowiada Edward)Razem z Alice szliśmy w ciszy dopóty się nie zatrzymałem. Dopóty się nie zatrzymałem, dopóki aŁtorka nie nauczyła się pisać poprawnie. Musiałem więc iść i iść, przez całą wieczność...Moja siostra przytuliła mnie i płacząc mówiła szybko:-Bella była wspaniała. To nie twoja Alice i ty dobrze o tym jego Alice?Chodzi o to, że jego Alice była lepsza? Dyskutują o wyścigach konnych, czy co?Przewidywałaś to, ale ja nie chciałem cię nawet słuchać. Przeze mnie ona... - tu nie mogłem wykrztusić słowa. - ta Alice też go zostawiła?Alice oderwała się ode mnie gwałtownie i za nim cokolwiek zdołałem zrobić spoliczkowała mnie i zaczęła krzyczeć:-Nigdy więcej tak nie mów! Nawet o tym nie myśl!(opowiada Rossalie)Gdybyś ograniczyła punkt widzenia do dwóch osób albo pisała w trzeciej osobie nie musiałabyś robić tych dopisków. Naprawdę, nie musimy poznawać tej historii z perspektywy całej rodziny. Wybiegłam do pokoju i rzuciłam się na tapczan. Nie hamowałam już łez - nie potrafiłam. Jak ja mogłam być dla niej taka niemiła? Niczym sobie na to nie zasłużyła!O borze jak ona mogła, powinna bić pokłony przed Mary Sue umierają, gdy się ich nie docenia. To dlatego tyle blogasków zdycha po analizie albo z braku chwili leżałam już wtulona w Emetta. Mówił do mnie ciepło:Rose... Rose... Ci... Nie płacz... Rose...Ale gdy zdałam sobie sprawę, że Edward nigdy już nie będzie mógł już tak mówić do Belli mój szloch tylko wezbrał na takie smutne, że Edward nie będzie mógł nazwać Belli „Rose”, a ona nie będzie mogła wlać mu tłuczkiem do mięsa! A takie pocieszne były te ich małe kłótnie, jak się uśmiałam, kiedy pomylił ją z Azorem...-Proszę Em... Przestań. To, co robiłam było straszne, a teraz nawet nie dane mi będzie przeprosić Belle!-Już dobrze... Ci... Rose... Ona na pewno już ci to wybaczyła i nie czuje urazy. Ma dobre pewno ci wybaczyła. W zasadzie... jestem pewien, że jest jej już dokładnie wszystko jedno.(narracja 3-os.) nastrój panował przez prawie trzy miesiące. Esme popadła w całkowitą depresję widząc w jakim dole jest Edward, a Claris próbował jej pomóc. Wynajął dźwig, żeby wyciągnąć nadal targały wyrzuty sumienia, a Emett był załamany i nie wiedział zupełnie, co robić. Jasper starał się bardziej poprawić atmosferę, ale czym bardziej się starał - tym gorzej to wychodziło. Zaś Alice stała się bardzo smutna i niedostępna i inna, zupełnie jak obca osoba. Zhackowali jej konto na gadu-gadu, to była niedostępna. Teraz pod nickiem „sweetAlice115” urzędował student informatyki z dnie spędzała sama ze sobą w odosobnieniu, Sama w odosobnieniu, to dziwne. Kiedy ja jestem sama ze sobą zawsze towarzyszy mi dwadzieścia innych wszyscy zdziwili się, gdy pewnego dnia wpadła do salonu i powiedziała z uśmiechem:-Miałam wizję! Była w niej Bella! Ale inna... Szczerze, to nic nie widziałam oprócz tego, że jest niesamowicie piękna i ma białą przepaskę na uszach. Myślę, ze stała się wampirem!Uwaga, czytelnicy: biała opaska na uszach bezwarunkowo czyni człeka wampirem. Uważajcie!W sercach wszystkich Cullenów na nowo zawitała nadzieja. Teraz zostało im tylko dowiedzieć się, czy aby na pewno ta wizja była niestety wiemy, że tupiąca z gracją Rama Lama i Hattress z żelazną nerką. Janek Ziobro ziewnął przeciągle, rozglądając się wokół. Wprawdzie obiecał Dzióbiemu, że odkryje mroczną prawdę, jaką skrywają ich mózgi, ale jeśli natychmiast nie przyssie się do kubka z mocną kawą, zginie w okropnym męczarniach i biedny Dawidek już nigdy nie dowie się o swoich nocnych ekscesach. Z czystym sumieniem udał się więc do stojącego w pobliżu automatu i wygrzebawszy w kieszeni parę drobniaków, kupił sobie życiodajny napój. Tak, kawa była zdecydowanie czymś, czego potrzebował. - Kac morderca nie zna serca, co? - Usłyszał nad sobą głos z silnym norweskim akcentem. - Trzeba było tyle wczoraj pić, co synu? Janek spojrzał w bok i ujrzał Toma Hilde we własnej, szacownej osobie. Pierwsze, co przeszło mu przez myśl, gdy ujrzał tego lowelasa od siedmiu boleści to numer do fryzjera, którym chętnie podzieliłby się z Norwegiem, gdyż jego włosy jeszcze nigdy nie wyglądały tak katastrofalnie. - Melanż poniósł, co poradzisz? - Obok zmaterializował się również Rune Velta z tym swoim żółwim uśmiechem. Ziobro zmarszczył czoło, uruchomiając swoje rzadko używane szare komórki. Skojarzył kilka faktów i konkluzje do jakich doszedł przeszły wszelkie pojęcie. Bo, na święte skarpetki Kruczka, dlaczego Norwegowie odzywają się do takiego szaraczka i lebiegi, jakim był na ten czas niestety Jasiek. Norwegowie to Norwegowie, wiadomo, co będą gadać z kimś, kto kwalifikacji nie przechodzi? Odpowiedź była jedna: wódka łączy ludzi. O kurewka. - Czy jest coś, co chcecie mi powiedzieć? - Zapytał niepewnie polski skoczek. Bał się odpowiedzi jaką może uzyskać od Norwegów tak bardzo, jak pierwszego dnia w przedszkolu. A ów pierwszy dzień przyjemny bynajmniej nie był. - Tak! Wisicie mi dwadzieścia euro! - Hilde oskarżycielsko dźgnął palcem w Janową pierś. - No już, wyskakuj z hajsów, muszę mieć za co dalej balować. Jasiek z paniką spojrzał na Hildełę. To nie mogła być prawda, po prostu nie. Przecież jego żona da mu szlabany na oglądanie "Kubusia Puchatka" razem ze swoją pociechą, jeśli się dowie, że Ziobro tak nieodpowiedzialnie wydał pieniądze, które pożyczył od Norwega. Bo na pewno wydał je nieodpowiedzialnie. Ewentualnie wydał je Dzióbao. - Nic takiego nie pamiętam! - To my ci co nieco przypomnimy! - Velta uśmiechnął się iście szatańsko, obejmując młodego Polaka ramieniem i prowadząc w stronę jakieś ławki. To nie mogła być dobra historia, po prostu nie. *** Tom Hilde siedział w kącie baru i paląc kubańskie cygaro, ochoczym wzrokiem lustrował znajdujące się w pomieszczeniu kobiety. Obok Andreas Vilberg i Anders Fannemel dyskutowali o niemieckim alkoholu, a Andreas Stjernen namiętnie grał w Candy Crush. Zupełnie nic nie zapowiadało, by tegoroczny sylwester miał być obfity w różnorakie wydarzenia. Jedyną atrakcja, jaką przewidywał Tom, miało być złoszczenie się Stjernena i rzucanie telefonem o ściany, gdy gra nie pójdzie po jego myśli. Z frustracją wypuścił dym z ust. Trzeba coś tutaj wymyślić. I wtedy Hilde wypatrzył w tłumie parę nieogarniętych, niebieskich oczów i burzę niesfornych, złotych włosów. Dawid Kubacki. Z braku laku, nawet taki Kubacki dobry, zwłaszcza, że Tom zawsze miał do Dzióbały kilka pytań, które jednakże wstydził się zadać. Ale teraz nadarzyła się dobra okazja, w Hildowej krwi tańczyły procenty, a i Kubacki w stanie nieważkości chyba też się znajdował, bo tak jakoś chwiał się na boki. Norweg wyszedł z loży i kupiwszy dwa, kolorowe drinki, podszedł do Dawida. - Dawidku, przyjacielu! Co u ciebie? - Norweg objął kolegę z Polski ramieniem, wcześniej wręczywszy mu drinka, i pociągnął w stronę wolnego stolika. - Łał! To dla mnie? Dzięki! - Dzióbacki ze wzruszeniem w głosie przyjął od Hilde drinka. W końcu darmowy alkohol jest najlepszy! - Powiedz mi, mój drogi, co robisz, że masz takie aksamitne włosy? - Tom przepuścił w palcach kosmyk Dawidowych włosów. - Są takie... jakby napełnione pęcherzykami powietrza! - Tomie - Dzióbao odsunął się delikatnie od Norwega, gdy ten za bardzo zaczął sobie poczynać z Dawidową fryzurą (a nóż widelec popsuje to arcydzieło na jego głowie, włosy oklapną i będzie prawdziwa katastrofa!) i zaczął bawić się parasolką, która była dołączona do drinka. - Na włosy stosuję sprawdzony przepis babci Dzióbackiej. Tylko szampon z czarnej rzepy, raz w tygodni maseczka z jajek i od czasu do czasu piwna płukanka. Działa cuda! - Brzmi ciekawie! Może powinienem tego spróbować? - Nie wiem, czy cokolwiek jest w stanie uratować twoje włosy, przyjacielu. - Kubacki krytycznie przyjrzał się hildełowym kłakom. - O czym rozmawiacie? - Do rozmowy włączył się Vilberg, który trzymał w rękach tacę pełną kolorowych drinków. - Okej, słyszałem, że o włosach. To mój ulubiony temat. - Dzióbao twierdzi, że moje włosy to katastrofa. - Hilde ze smutkiem wygiął usta w podkówkę. - I ma rację. - Andreas położył tacę na stoliku i dosiadł się do skoczków. - Dawid, zawsze podziwiałem twoje włosy! Mój hair goal! - Dzięki. - Polak speszył się odrobinę, bo to skromny chłopak jest, i aby ukryć swoje zmieszanie dopił swojego drinka. - Powiedz mi, co zrobić z moimi włosami, by były jeszcze piękniejsze? O ile to możliwe, bo przecież już są idealne! - Vilberg uśmiechnął się szeroko, bawiąc się kosmykiem własnych, złotych włosów. - Próbowałeś płukać je octem jabłkowym? - Kubacki pokiwał głową z miną znawcy i profesjonalisty. - Naturalna pielęgnacja jest najlepsza, tak zawsze powtarzała babcia Dzióbacka. - Bo to mądra kobieta była! - Wtrącił Hilde łapczywie biorąc się za kolejnego drinka. - Więc wypijmy za nią! - Vilberg uniósł literatkę z kolorowym płynem. Chłopcy stuknęli się szklankami i wlali ich zawartość do swoich gardeł. Dzióbackiemu aż oczy zaszły łzami od ostrego smaku alkoholu, ale dzielnie, niczym prawdziwy mężczyzna, przełknął trunek. Zawsze wolał pić czystą, bo do takich eskapad przygotowała go polska tradycja. Drinki z Norwegami pił głównie przez to, że były bardzo kolorowe i przyjemnie kojarzyły się Dawidowi. Wtem ni stąd ni zowąd nadbiegł Rune Velta w czerwonych spodniach i kosmykiem włosów seksownie zaczesanym na twarz. Rumieńce na jego twarzy zdradzały, że również i Turtle nie pozostał obojętny w stosunku do kolorowych drinków. - Choooooćmy densić! - Wykrzyknął entuzjastycznie, dopijając drinka Vilberga i omal przewracając się na Toma. - Ten to ma głowę słabą jak żarty Kurzajewskiego. - Stwierdził głośno Dawid, co okazało się błędem, gdyż Velta, dostrzegłszy jego blond czuprynę, mocno złapał Polaka za nadgarstki i wyciągnął go na parkiet. Również Vilberg i Hilde postanowili rozprostować stare kości i pouwodzić tańcem znajdujące się w klubie panie. Dawid z jawnym przerażeniem patrzył na żółwiowy taniec godowy w wykonaniu Velty. Rune ruszał się z gracją przepitego menela, a jego zmysłowe ruchy napawały obawą wszystkich w promieniu pięciu metrów. Wyginał się na wszystkie strony, od czasu do czasu sięgał kończynami do włosów Dawida, kilkakrotnie potknął się o własne nogi i gdyby nie Kubacki, leżałby jak długi na parkiecie. I jeszcze ta Veltowa mina pod tytułem "Dziecino, jestem wszystkim, o czym marzysz"... Dawid był skonsternowany. I nie był pewien, do kogo zaloty Żółwia są skierowane, bo co jeśli... Alkoholu! Dzióbao wyplątał się z kończyn Rune i jak najszybciej podbiegł do baru, wcześniej ciągnąc za sobą Hildełę. - Pożycz hajsu, wszystko wydałem na... - Alkohol, narkotyki, dziwki? - Nie jestem tobą. - No cóż, widzę. - Wydałem na kabanosy, piwo i mleko dla Ziobry. Hilde wzruszył ramionami i wyciągnął z portfela dwadzieścia euro. Dawid zamówił dwa malibu z colą i wypiwszy połowę drinka, wreszcie mógł odetchnąć ze spokojem. - Tańczący Velta to coś, czego nie powinno się oglądać. Nie chcę wiedzieć, jak będzie wyglądać jego pierwszy, weselny taniec. - Podsumował, spoglądając na wciąż wijącego się na parkiecie Rune, który zdążył dorwać jakąś nieświadomą niczego dziewoję. - A tak swoją drogą, co tutaj robisz sam? - Zapytał Hilde, na co oczy Dawida gwałtownie się powiększyły, a szczęka niemal opadła na ziemię. - Na świętego Misia Krokiewkę, zgubiłem Jaśka!!! ************ Bang! Na Apoloniusza, ten rozdział miał być całkiem inny i o kim innym. I w ogóle nie powinien ujrzeć światła dziennego bo jest słaby jak głowy wszystkich powyżej. No ale coś w końcu musiałam dodać. Jest źle. Ech. A Wisła/Zako było wyjazdem i patą życia, skrzywienie psychiczne nawet po śmierci mi zostanie <333 Co to znaczy Najak? Najak oznacza no a jak – jest to swego rodzaju zapewnienie, że nie może być inaczej lub, że tak właśnie jest. Zwrotem najak możemy określić też buty Nike. Masz pytanie do tej definicji? Zadaj je w komentarzu, postaramy się pomóclub wróć do głównej wyszukiwarki.  2 komentarzy do “Najak”? UWAGA!Nie ponosimy odpowiedzialności za błędne definicje w komentarzach. Komentarze są sprawdzane wyłącznie pod kątem ortografii, interpunkcji i wulgaryzmów. To znaczy „No a jak”. naajak* Dodaj komentarz Na wstępie chciałabym wam bardzo serdecznie polecić maseczkę do twarzy Dermo Minerały redukująca trądzik (są jeszcze inne wersje). Jeśli macie w pobliżu Biedronke to lećcie szybko, bo ja wczoraj z mojej Biedrony zgarnęłam dwie ostatnie saszetki. Nigdy nie miałam tak gładkiej buzi! Saszetka kosztuje a jest bardzo wydajna, starczyła mi na 6 użyć :) A teraz przejdę do głównego tematu posta, czyli do recenzji odżywki Schauma Krem i Olejek :) Zużyłam ją już około miesiąc temu, ale jakoś zapomniałam o niej napisać. A warta jest aby napisać o niej parę słów :) Godna polecenia :) Słówko od producenta Schauma z cennym olejkiem arganowym i kwiatem wanilii jest sekretną bronią przeciwko rozdwojonym końcówkom i łamliwym dogłębnie penetruje włókna włosa, gdzie regeneruje ubytki i zapobiega kolejnym uszkodzeniom. W widoczny sposób naprawia zniszczone końcówki. Skład Aqua(woda), Cetearyl Alcohol(emolient), Behentrimonium Chloride( zapobiega elektryzowaniu, wygładza, zmiękcza), Panthenol(pantenol, nawilża), Hydrolyzed Keratin(keratyna hydrolizowana, proteina, regeneruje), Argania Spinosa Kernel Oil(olejek arganowy), Isopropyl Myristate(emolient), Citric Acid(kwas cytrynowy, konserwant, regulator Ph), Phenoxyethanol(konserwant), Stearamidopropyl Dimethylamine(działanie odżywcze, antystatyczne), Glyceryl Stearate(emolient), Sodium Methylparaben(konserwant), Parfum(zapach), Polyquaternium-37(surfaktant kationowy), Glycerin(gliceryna, nawilża), Dicaprylyl Carbonate(emolient), Benzyl Salicylate(subst. zapachowa), Limonene( Linalool( Lauryl Glucoside( CI 47005(barwnik), CI 16035(barwnik), CI 42090(barwnik). Moja opinia -zapach-w tej kwestii mnie zachwycił. Pachnie słodko, przyjemnie, ale dosyć mocno, więc myślę, że niektórych może drażnić. -konsystencja-taką lubię najbardziej, nie jest rzadka, ani zbyt gęsta. Dobrze się rozprowadza na włosach. -wydajność-jak na 200ml starczyła na dość długo, nie potrzeba jej dużo aby pokryć całe włosy -opakowanie-przyjemne dla oka, nie miałam problemu z otwarciem nawet mokrymi dłońmi, otwór jest mały, więc nic się niepotrzebnie nie wylewa. Dobre szczelne zamknięcie. -skład-składem nie zachwyca. Keratyna na 5 miejscu i olejek arganowy na 6. To całkiem nieźle. Kilka emolientów, ale też sporo konserwantów, barwników i substancji zapachowych. -działanie-moje włosy łatwo przeproteinować, a to odżywka proteinowa, więc używana codziennie puszyła włosy, stosowana raz w tygodniu była w sam raz. Trzeba to dostosować do własnych potrzeb, u mnie raz w tygodniu sprawdziła się świetnie. Włosy były gładkie, miękkie, błyszczące, odżywione, nieobciążone, ułatwia rozczesywanie. Nie zauważyłam minusów. -cena i dostępność-ja zapłaciłam 7-8 zł, znajdziemy ją w niemal każdej drogerii Czy kupię ponownie? Gdyby nie to, że lubię testować nowe odżywki to zapewne bym ją kupiła. A teraz pytanie niezwiązane z postem. Możecie mi polecić jakiś niedrogi aparat fotograficzny. Taki do 300zł. Oczywiście nie spodziewam się, że będzie robił zdjęcia jak lustrzanka, ale żeby ich jakość była w miarę dobra :)

to nie ja to moja schauma